sie 01 2004

Miłość...


Komentarze: 1

Co to tak naprawdę znaczy miłość?

czy jeśli chce chronić kogoś bez względu na to co będzie ze mną, znaczy, że kocham?

czy jeśli wariuję z tęsknoty, choć minęła chwila, znaczy, że kocham?

czy jeśli odnajdę szczeście jedynie w uszczęśliwianiu tej osoby, znaczy, że kocham?

czy jeśli sprawię jej przykrość i nie mogę sobie tego wybaczyć, znaczy, że kocham?

to miłość czy szaleństwo?

a może po prostu próba podniesienia własnej wartości?

ale to nie ja jestem kochaną, ja kocham. kocham. a przynajmniej tak myślę...

 

trudno jest mi dać ostateczną odpowiedź...gdyż nie będąc jeszcze nigdy zakochaną, skąd mogę wiedzieć, że to właśnie teraz?

 

a jednak. chyba kocham...

byla_masochistka... : :
01 sierpnia 2004, 18:20
po pierwsze nie kocha się za coś, ale pomimo wszystko. A po drugie: „(...)miłość jest wtedy, kiedy chcesz z kimś przeżywać wszystkie cztery pory roku. Kiedy chcesz z kimś uciekać przed wiosenną burzą pod osypane kwieciem bzy, a latem zbierać z tym kimś jagody... i pływać w rzece. Jesienią robić razem powidła i uszczelniać okna przed wiatrem. Zimą – pomagać przetrwać katar i długie wieczory, a gdy już będzie zimno, rozpalać razem w piecu(...)” I tego Ci życzę. 3maj się ciepło. pozdrawiam.

Dodaj komentarz