mar 08 2005

To jest moje wypracowanie... z j. polskiego......


Komentarze: 10

"Sam na sam z samotnością - opis przeżyć wewnętrznych"

 

Z zakładu wyszłam dokładnie tydzień temu. Zaczynałam się już do niego przyzwyczajać. Śniadanie o ósmej, zajęcia o drugiej, terapia o czwartej i do łóżka o dziesiątej. Tam życie wydawało się proste... Z tego powodu odchodziłam niechętnie...

W moim pokoju, pod łóżkiem, w szmatce... Tak chowałam moje skarby... Wszystko miało swoje miejsce w niebieskim pudełku. Począwszy od żyletek, kończąć na najzwyklejszych igłach, oprócz tego jodyna i plastry, aby rana goiła się szybciej. Te uczucie było silniejsze ode mnie. Brałam coś ostrego i cięłam, tam, gdzie nikt inny nie widział. Lubiłam po tym wszystkim patrzeć w gwiazdy... Świat wydawał się zupełnie inny...

Ojciec codziennie kłóćił się z matką. Pił, a potem zazwyczaj zaczynał ją bić. Chciałam go powstrzymać, ale nie potrafiłam.. Bałam się i powoli rosła we mnie nienawiść. Kiedy miałam ten wypadek, byłam z matką w kuchni. Stałam plecami do niej. Na górze ojciec zbierał się właśnie do pracy. Cud, że go jeszcze nie wyrzucili. Ponieważ nie było zbyt dużo czasu i mama stała obok, nóżwyślizgnął mi się i zacięłam się nie tak , jak trzeba. Nie wiem, dlaczego to mi nie wyszło. Przecież robiłam to od szóstej klasy...

W domu było spokojnie. Ojciec z nami nie mieszkał, gdy wróciłam już go nie spotkałam. Nie pytałam matki, co się z nim stało... Po prostu nie chciałam wiedzieć.

Każdy dzień spędzam teraz samotnie. Dawni znajomi wiedzą, że wróciłam. Ale kto by chciał zadawać się z wariatką ?! Nikt mnie nie odwiedza. Wieczorami przeważnie czytam, nigdzie nie wychodzę. Bo i po co? Sam na sam z samotnością. Ale czy jest mi źle? Nauczyłam się nie czuć. Być zimna. Nie płakać. Wiem, że przez to mogę zginąć. Dlaczego się cięłam? Dlaczego nadal to robię ? To mi pomaga... Spływająca krew, jej widok... Przynosi ulgę. Zaś wtedy, gdy patrzę na gojącą się ranę, czuję się lepiej. Nikomu nigdy nie pokazałam blizn, które znajdują sięna całym moim ciele... Jest ich tak dużo...

Czasami... Czasami jednak mam ochotę z kimśo tym porozmawiać... Matka mi nie ufa. Nawet się nie dziwię... Wszystkie ostre przedmioty schowała przede mną... Ale ona nie wie o niebieskim pudełku... Siedzę i myślę, zastanawiam się, kiedy zrobiłam to po raz pierwszy... Kiedy straciłam przyjaciół? Czy w ogóle ich miałam? Kiedy zaczęłam zamykać się w sobie? O ojcu staram się nie myśleć... Choć chyba przez niego wszystko się zaczęło. Jestem samotna... łzy tak dawno nie płynęły po moich policzkach... Chcę, a zarazem boję się do kogoś zbliżyć... Wiem, że pobyt w zakładzie psychiatrycznym miał mi pomóc... Niestety, nic z tego nie wyszło... Może kiedyś uda mi się przezwyciężyć mój lęk przed światem? Może kiedyś... będę normalna ?

byla_masochistka... : :
juzmnieniema
05 kwietnia 2005, 17:03
To jest... piękne i troche podobne do mnie. Moja mama też mi zabrała wszystkie ostre rzeczy, a teraz co kilka dni sprawdza mi ręce.
kurtek
12 marca 2005, 20:47
Bardzo ładnie napisane. No i niestety nie trudno się domyślić, że zawiera całkiem sporo od ciebie...
zmartwiona
12 marca 2005, 12:11
jeśli to jest tylio forma wentylu: spuszczasz w blogu negatywne emocje i pozostaje ci po tym tylko dobry humor to ok.
Ale jesli jest inaczej, np. tak, że to że dajesz dojść do głosu negatywnym emocjom - one rozrastają sie niekontrolowanie i zaczynaja dominować nad pozytywnymi, to już nie tak dobrze i w takim przypadku potrzebujesz pomocy. i już. człowiek jest rozumną istotą, jest świadom swoich emocji i panuje nad nimi, przynajmniej dąży do równowagi. nawet przyroda nie cierpi dysharmonii.
Sandra...
11 marca 2005, 19:05
Nie,bo ja nie potrzebuje pomocy... Blog zawiera moje negatywne emocje... Zreszta zawsze radze sobie sama... i nie jest tak zle...
zmartwiona
10 marca 2005, 23:28
mam pytanie:czy jest ktoś, kto mógłby ci pomóc???
czarna-róża
09 marca 2005, 23:11
ostatnio napisałam podobne wypracowanie, tylko, że na anglika (mieszkam w Irlandii). Jeszcze go zpowrotem nie dostałam, ale kiedy sprawdzał je podczas lecji, spojrzał na mnie dziwnie, z zainteresowaniem. Nie często się zdarza, że ktoś pisze wypracowanie pt. \"Życie jest piękne\" o dziewczynie o tendencjach masochistycznych która na koniec popełnia samobójstwo...
Wracając do twojego wypracowania, masz talent. NA prawdę, nie zmarnuj go. trzymaj się =*
09 marca 2005, 22:23
\"jedyny sposób, aby znosić życie, to uważać je za piękne\" Rudolf Leonhard
\"życie jest piękne\"
pozdrawiam
m.......
08 marca 2005, 20:11
śliczne wypracowanie ... wshystko dobrze ujęłaś ... ja chyba powinnam się znaleść w tym zakładzie choć jeshcze tam nie trafiłam, nikt nie wie jaka jeste prawda i to chyba jest najlepshe, zakładać codziennie maske kkiedy się wychodzi do ludzi ... troshke męczące ale pomaga ... utrzymuje przy zyciu ... choć psychiatryk przydałby się :( pozdrawiam
asium
08 marca 2005, 19:03
szczerze? jak dla mnie za dosłowne:) Lubie przenośnie i poetyckie ujmowanie myśli, to już chyba takie moje skrzywienie... ale skoro szanowna pani H. dała Ci za to 24/25 to powinnaś dostać Nobla:) ja nigdy nie miałam u niej takiego wyniku, gratulacje!:)
08 marca 2005, 17:43
mi sie podoba... smutne bardzo, przypomnina mi moje wywody na psychoterapii... za neidlugo bede lezec na oddziale psychiatrycznym. pozdrawim

Dodaj komentarz