Komentarze: 0
Usłyszłam jej kroki na schodach... Przestraszylam sie... Tak dawno u mnie nie była... Cichutko zapukala... Nie chcialam jej wpuscic... Zamknełam drzwi na klucz... A ona i tak weszła... Pojawila sie nagle jak zjawia... I uscisneła mnie... Zaczełam plakac... szamotac sie... Lecz Rozpacz byla silniejsza... I siedzi teraz obok, trzymajac mnie za reke... I tylko z kpiną patrzy na moje policzki... i spływające łzy....