Komentarze: 0
i tak jak deszczu krople
po policzkach spływaja łzy
ostatnia łza, goryczy
dusze zaczyna przepełniac
a winę także czuje
przepraszam...
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 | 11 |
12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 |
19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 | 02 |
i tak jak deszczu krople
po policzkach spływaja łzy
ostatnia łza, goryczy
dusze zaczyna przepełniac
a winę także czuje
przepraszam...
...I czułam się tak, jakby to była moja wina. A przecież ja nic nie zrobiałam... tylko... przestałam się im narzucać...
Spędzam wieczory samotnie... Siedzac zwinięta z ksiazka na kanapie, podjadajac ciasta... Czekajac, az w końcu zadzwoni telefon... Nie dzwoni... Tak smutno... Miał byc wielki zal... Zal, że znikne... wyjade... a teraz... teraz to nawet nikt o nie pamieta... Nie pamieta, ze jeszcze jestem... Jeszcze zyje... Moglabym sie zabic, a tylko pare osob zastanawiałoby się co się ze mna dzieje... I dziwię się... Gdy moje duże na pozór oczy zaszkliły się łzami... Dowiedziałam się, ze same mysli moga zatruc czysta dusze... Moga sprawic, że człowiek popada w melancholie.. I ze w zyciu jedynym przyjacielem zostaje smutek.. I tylko widzę... jak błyszczaca kula mojego zycia leży w zapomnieniu... zbita z tropu.. oplakuje papierowe orygami calej swojej nedznej egzystencji.. Widze, jak kryształki cukru rozsypały sie na papierze... dla jakiej tajemnej magi przypadku... A ja... Ja jestem juz tylko jedna osoba... Kiedys... żyło we mnie wielu ludzi... Teraz jest tylko ta smutna, zamknieta w sobie dziewczyna... Która z całej siły probuje przetrwac... Tak bardzo mi zle... i co z tego.. kogo to jeszcze obchodzi...
Ogień już dawno wypalił się...
Lecz jego żar nadal się tli...
Łzy bezskutecznie próbuja ugasić
A jadnak...
Choć maja w sobie magiczna moc
Nie gasza...
Padają w żar, sprawiajac, iż
Świeci jak gwiazda.. za mocno...
A blask jego zwykłej beznadziejnosci
Wydostaję się siła...
Z wnętrza samej mnie
Pokazuje mój ból i cierpienie...
Dlaczego akurat mnie szczęscie unika?
Cośsmoże zrobiłam nie tak?
Cierpiac raniłam człowieka...
Tworzac niechęć istnienia...
Dla innych...
Dobrych i złych...
Czasami bałam się siebie...
Chowałam się... dzis nawet nie wiem już gdzie...
Ten ból, rozpacz i gniew...
Siedziały gdzies w srodku mnie..
I siedza dalej... I zapuszczają korzenie...
Nie długo nie wyrwie ich nikt...
3 miesiace... nie moge ich tak po prostu stracic... i chocby nie wiem, jak byloby zle nie, nie moge ich zmarnowac...
A zle jest...
Wyobrażam sobie czasem jakby to było skoczyć głową w dół...
Wyobrażam sobie czasem jakby to było uderzyć głową w stół...
A obok mnie dwie czerwone duże plamy...
Zwisające bezwładnie ręce na nich nożem cięte rany...
1... 2... 3... pozniej nie liczylam....