Najnowsze wpisy, strona 8


cze 13 2005 Krótki list do Nadzieii..
Komentarze: 3

Nadziejo przychodz do mnie... Boli, jak odchodzisz... ale bardziej jak Cie nie ma... Może byc dobrze... moze... ale nie musi... Prosze Cie jednak Nadziejo... Nie opuszczaj mnie teraz... Dzisiaj przyszlas, zaraz chcialas odejsc... ale nie puscilam Cie... I nie puszcze... Bo zycie bez Ciebie nie jest prawdziwym zyciem... Pozwole odejsc Ci w jednej chwili... Gdy okaze sie, ze ta milosc nie jest dla mnie... Lecz wtedy... Gdy odejdziesz... juz nigdy nie przyjme Cie... Nadziejo... Nie chce innej milosci, a Ty wraz z ta inna bedziesz miala zamiar przyjsc... A gdy to zrobisz nie spojrze nawet na Ciebie... A niechciana miloscia pogardze...

byla_masochistka... : :
cze 12 2005 Bół coraz wiekszy...
Komentarze: 1

Nadziejo.. odeszłas... prosze Cie... nie wracaj... tak bardzo mnie ranisz... wiem, ze on nigdy nie bedzie moj... Dlaczego Ty musisz ciagle powracac i sprawiac, ze bol jest coraz wiekszy?!

byla_masochistka... : :
cze 10 2005 Chwile radosci...
Komentarze: 0

Przez chwile byłam szczesliwa... Tak dobrze mi bylo w jego ramionach... tak dobrze, jak przytulał... i...

Byłam w stanie zrobic wszystko, czego bedzie chcial... Przekonałam sie, ze jednak marzenia moga sie czasem spelnic...  Wczesniej przychodziła do mnie Nadzieja...  Mowila, zebym sie nie poddawala... A ja nie chcialam jej sluchac, wyganialam ja z mojego serca... Nie chcialam jej wierzyc... Zawiodlam sie na niej nie raz... A jednak teraz sie mylilam... teraz Nadzieja jest... jest uczuciem, ktore zawładneło calym moim cialem... Z Nadzieja spałam wczoraj w łozku... Z Nadzieja sie teraz obudzilam... I czuje sie jakos inaczej... Przeblyski szczescia w moim zyciu? To dzieki Tobie... Ale pamietaj... nic na sile... Nadzieja tez moze odejsc... Pamietaj... zalezy mi na Tobie... Ja... nieczego nie zaluje....

byla_masochistka... : :
cze 04 2005 :(
Komentarze: 1

Heh... a jednak mi nie przeszło... Gdy tanczylam z nim chcialam, aby czas sie zatrzymal... Tak dobrze mi bylo w jego ramionach... Tak, tanczylam tylko z nim... A on takze z innymi dziewczynami... Wiem, bede i moge byc tylko przyjaciolka... Musi mi to wystarczyc... musi do czasu, az przestane isniec... a to juz niedlugo... Chce mi sie plakac...

byla_masochistka... : :
maj 26 2005 Bajka o zasmuconym smutku...
Komentarze: 4

Po piaszczystej drodze szła niziutka staruszka.
Chociaż była już bardzo stara, to jednak szła tanecznym krokiem,
a uśmiech na jej twarzy był tak promienny, jak uśmiech młodej,
szczęśliwej dziewczyny. Nagle dostrzegła przed sobą jakąś postać.
Na drodze ktoś siedział, ale był tak skulony, że prawie zlewał się z piaskiem.
Staruszka zatrzymała się, nachyliła nad niemal bezcielesną istotą i zapytała:
"Kim jesteś?" Ciężkie powieki z trudem odsłoniły zmęczone oczy,
a blade wargi wyszeptały: "Ja? ... Nazywają mnie smutkiem"
"Ach! Smutek!", zawołała staruszka z taką radością, jakby spotkała dobrego znajomego.
"Znasz mnie?", zapytał smutek niedowierzająco.
"Oczywiście, przecież nie jeden raz towarzyszyłeś mi w mojej wędrówce.
"Tak sądzisz ..., zdziwił się smutek, "to dlaczego nie uciekasz przede mną.
Nie boisz się?" "A dlaczego miałabym przed Tobą uciekać, mój miły?
Przecież dobrze wiesz, że potrafisz dogonić każdego, kto przed Tobą ucieka.
Ale powiedz mi, proszę, dlaczego jesteś taki markotny?" "Ja ... jestem smutny."
odpowiedział smutek łamiącym się głosem.
Staruszka usiadła obok niego. "Smutny jesteś ...",
powiedziała i ze zrozumieniem pokiwała głową. "A co Cię tak bardzo zasmuciło?"
Smutek westchnął głęboko.
Czy rzeczywiście spotkał kogoś, kto będzie chciał go wysłuchać?
Ileż razy już o tym marzył. "Ach, ... wiesz ...", zaczął powoli i z namysłem,
"najgorsze jest to, że nikt mnie nie lubi.
Jestem stworzony po to, by spotykać się z ludźmi
i towarzyszyć im przez pewien czas.
Ale gdy tylko do nich przyjdę, oni wzdrygają się z obrzydzeniem.
Boją się mnie jak morowej zarazy." I znowu westchnął.
"Wiesz ..., ludzie wynaleźli tyle sposobów, żeby mnie odpędzić.
Mówią: tralalala, życie jest wesołe, trzeba się śmiać.
A ich fałszywy śmiech jest przyczyną wrzodów żołądka i duszności.
Mówią: co nie zabije, to wzmocni. I dostają zawału.
Mówią: trzeba tylko umieć się rozerwać.
I rozrywają to, co nigdy nie powinno być rozerwane.
Mówią: tylko słabi płaczą. I zalewają się potokami łez.
Albo odurzają się alkoholem i narkotykami, byle by tylko nie czuć mojej obecności."
"Masz rację,", potwierdziła staruszka, "ja też często widuję takich ludzi."
Smutek jeszcze bardziej się skurczył. "Przecież ja tylko chcę pomóc każdemu człowiekowi.
Wtedy gdy jestem przy nim, może spotkać się sam ze sobą.
Ja jedynie pomagam zbudować gniazdko, w którym może leczyć swoje rany.
Smutny człowiek jest tak bardzo wrażliwy.
Niejedno jego cierpienie podobne jest do źle zagojonej rany,
która co pewien czas się otwiera. A jak to boli!
Przecież wiesz, że dopiero wtedy, gdy człowiek pogodzi się ze smutkiem
i wypłacze wszystkie wstrzymywane łzy, może naprawdę wyleczyć swoje rany.
Ale ludzie nie chcą, żebym im pomagał.
Wolą zasłaniać swoje blizny fałszywym uśmiechem.
Albo zakładać gruby pancerz zgorzknienia." Smutek zamilkł.
Po jego smutnej twarzy popłynęły łzy: najpierw pojedyncze,
potem zaczęło ich przybywać, aż wreszcie zaniósł się nieutulonym płaczem.
Staruszka serdecznie go objęła i przytuliła do siebie.
"Płacz, płacz smutku.", wyszeptała czule.
"Musisz teraz odpocząć, żeby potem znowu nabrać sił.
Ale nie powinieneś już dalej wędrować sam.
Będę Ci zawsze towarzyszyć, a w moim towarzystwie zniechęcenie już nigdy Cię nie pokona."
Smutek nagle przestał płakać.
Wyprostował się i ze zdumieniem spojrzał na swoją nową towarzyszkę:
"Ale ... ale kim Ty właściwie jesteś?"
"Ja?", zapytała figlarnie staruszka uśmiechając się przy tym tak beztrosko,
jak małe dziecko. "JA JESTEM NADZIEJA!"

byla_masochistka... : :